Wywiad z Karoliną Młynarczyk
Pasja Pisania: Serdecznie gratulujemy wydania Pani pierwszej powieści „Architekci marzeń”, książki pełnej kipiących emocji, namiętności i pasji. Jak to się stało, że zaczęła Pani pisać?
Karolina Młynarczyk: Bardzo dziękuję za gratulacje oraz zaproszenie do rozmowy. Doskonale pamiętam moment, w którym postanowiłam, że będę pisać. Niezależnie od przewidywanych umiejętności i nie licząc na powodzenie. Miałam wtedy może pięć lat. Potrafiłam już czytać, ale ledwie wystawałam ponad duży stół z ciemnego drewna zajmujący centralne miejsce w salonie moich dziadków. Pamiętam, jak weszłam do pokoju i na tym dużym stole zobaczyłam czarną, lśniącą maszynę do pisania. Do dzisiaj żyje we mnie tamten zachwyt. Ktoś wkręcił papier, pozwolono mi postukać w klawisze. Napisałam wtedy krótki wierszyk o zającu, którego pożarły wilki.
Pasja Pisania: Jaka jest droga od pisania do szuflady do publikacji książki?
Karolina Młynarczyk: Długa. Przynajmniej w moim przypadku. Od kiedy nauczyłam się stawiać pierwsze litery, zawsze coś pisałam. Nie myślałam wcale o publikowaniu, tylko o tym, jakim fantastycznym zajęciem jest pisanie. Gdzieś w trakcie tego przelewania na papier wszystkiego, co mi przyszło do głowy, zaświtała mi myśl o publikacji, ale tego momentu już nie pamiętam tak dobrze jak pierwszego kontaktu z maszyną do pisania. Denerwowałam się, że nie potrafię napisać żadnej długiej formy w całości, że po drodze albo ginie entuzjazm, albo umiejętności nie pozwalają stworzyć czegoś, co by mnie zadowalało. Głowę miałam wypchaną romantycznym podejściem do weny, więc wiele czasu zmarnowałam siedząc i czekając aż Ona przyjdzie. Jeśli przychodziła, to na zbyt krótko. Na szczęście to romantyczne podejście poległo gdzieś w czasie mojego dorastania. Postanowiłam zająć się pisaniem również metodycznie. Najpierw przestudiowałam życiorysy różnych pisarzy i ich metody pracy, później szukając już własnego sposobu na tworzenie trafiłam na warsztaty do Jakuba Winiarskiego w Pasji Pisania. I to był ten moment, w którym uwierzyłam, że potrafię skończyć to, co zaczęłam. "Architekci marzeń" trafili do wydawców i muszę przyznać odleżeli swoje w redaktorskich biurkach. Kiedy odezwało się do mnie wydawnictwo "Replika" przeżyłam wstrząs. To był czas, w którym nie spodziewałam się już żadnej odpowiedzi.
Pasja Pisania: Kto był Pani mistrzem do naśladowania?
Karolina Młynarczyk: Mistrzowie zmieniali się wraz ze mną, a było ich wielu. Nie chciałam nikogo naśladować, raczej podziwiać i w tym podziwie szukać inspiracji. Czytałam bardzo dużo i chyba od zawsze zwracałam uwagę na sposób w jaki autor opowiada historię. Dorastając jakoś bezboleśnie przechodziłam z jednych fascynacji w inne. Niektórzy mistrzowie rdzewieli, inni zostali ze mną do dzisiaj. Cieszy mnie to, że nieustannie pojawiają się nowi. Czasem ktoś wcale moim mistrzem nie był, a jakaś cecha jej czy jego pisania zachwyciła mnie na tyle, że próbowałam ją zrozumieć i zapamiętać.
Pasja Pisania: Jak wymyśliła Pani swoich bohaterów? Czy postacie pochodzą z realnego świata czy są wyłącznie tworem fantazji?
Karolina Młynarczyk: Moi bohaterowie są wyłącznie tworem fantazji. Pewnego dnia po prostu się pojawiają i opowiadają mi swoją historię.
Pasja Pisania: Jak wygląda u Pani proces pisania powieści? Tworzy Pani najpierw jakiś szkic fabuły czy raczej pisze Pani „z głowy”?
Karolina Młynarczyk: Pierwszą powieść zaczęłam pisać "z głowy". I tak sobie pisałam, pisałam, aż utknęłam i zauważyłam, że mam zbyt wiele możliwości. Za wiele dróg, którymi można pójść. Wtedy usiadłam z tym, co już miałam i zaplanowałam tę historię, którą naprawdę chce opowiedzieć, jeszcze raz, bez dygresji do dygresji. Wiele gotowego już tekstu musiałam usunąć. Od tamtej pory staram się mieć plan. Plan to może za duże słowo. Staram się mieć zamysł, wiedzieć dokąd zmierzam. Gdybym musiała zaplanować powieść szczegółowo scena po scenie wraz z występującymi postaciami, kwestiami, harmonogramem - nie napisałabym jej. Ta historia byłaby dla mnie już opowiedziana. Nieciekawie, ale skończona. A ja jestem odkrywcą. Lubię czasem nie wiedzieć, co jest za kolejnym zakrętem. Także planuję, ale bez szczegółów.
Pasja Pisania: Skąd czerpie Pani pomysły do swoich książek? Szuka ich Pani aktywnie czy może same przychodzą?
Karolina Młynarczyk: Przychodzą stadami. Nie nadążam za nimi, ale każdy zapisuję do wykorzystania. Mam nadzieję, że zdążę rozprawić się ze wszystkimi, zanim one rozprawią się ze mną.
Pasja Pisania: Jakie jest Pani doświadczenie – łatwiej zacząć czy skończyć pisanie, kiedy przestać poprawiać?
Karolina Młynarczyk: W moim przypadku najłatwiej zacząć. Zaczynam zawsze z wielkim entuzjazmem, fajerwerkami i zachwytem. Później przychodzi refleksja, że może akurat ten pomysł nie jest strzałem w dziesiątkę. Stąd mam pełne szuflady rozpoczętych powieści. Jeżeli uznam, że warto, wtedy kończę historię. Jeśli chodzi o poprawianie, niestety, nie potrafię przestać. Pamiętam słowa mojego profesora malarstwa ze studiów. Mówił, że kiedy obraz jest skończony i niczego w nim nie można już poprawić, znaczy, że jest do niczego. Na szczęście nie doszłam jeszcze akurat do tej ściany. Kiedy próbuję "zapoprawiać się na śmierć", przychodzi w sukurs mój mąż i mówi, że już dosyć. Że mam odłożyć poprawianie i zajrzeć do tekstu za jakiś czas. Przeważnie ma rację.
Pasja Pisania: Co było dla Pani najtrudniejsze w procesie pisania tej książki?
Karolina Młynarczyk: Wiele trudności przyszło mi pokonać w drodze do ukończenia "Architektów marzeń". Najtrudniejsze było, jak teraz myślę, odpowiednie utrzymanie zagadki, nie wypuszczanie tropów przedwcześnie. Czy mi się to udało? Czytelnicy zadecydują.
Pasja Pisania: Jaki Pani miała sposób na motywowanie się do pisania?
Karolina Młynarczyk: Jestem zawsze zmotywowana do pisania. Ja po prostu naprawdę bardzo to lubię! Nie cierpię jedynie momentów, kiedy chcę pisać i mi się nie udaje. Wychodzi kulawo, źle. Wtedy jestem rzeczywiście zła. Biorę psa na długi spacer i staram się ten przykry stan "rozchodzić".
Pasja Pisania: Uczestniczyła Pani w kursach kreatywnego pisania – jak ocenia Pani udział w takich warsztatach, czego można się nauczyć, co dają w praktyce?
Karolina Młynarczyk: Uczestnictwo w kursie Pasji Pisania to był strzał w dziesiątkę. Jakub Winiarski, który prowadził zajęcia, potrafił znaleźć w pisaniu każdego z nas coś choćby potencjalnie dobrego. Jakiś fundament, na którym można było zacząć budować. Z tych marności, które przynosiliśmy na zajęcia wyławiał dobre rzeczy. Dawał odwagę do pisania i na przykład w moim przypadku - wiarę w to, że potrafię dokończyć powieść. Poza wiedzą merytoryczną, wyniosłam też z kursów wiele znajomości, niektóre przerodziły się w przyjaźń trwającą do tej pory. Nie dość, że dostaliśmy wiedzę na temat pisania, konstrukcji fabuły, bohaterów, prowadzenia narracji, to dodatkowo spotkaliśmy ludzi podobnych nam, zafiksowanych na pisaniu. Zdecydowanie polecam udział w kursach kreatywnego pisania.
Pasja Pisania: Na koniec, proszę nam zdradzić jakie ma Pani dalsze plany pisarskie?
Karolina Młynarczyk: Chciałabym, żeby każda moja kolejna książka była lepsza od poprzedniej.