Wywiad z Michałem Filipiakiem
Barbara Sęk: Twoje życie wypełnia sport i literatura. Tym się zajmujesz, tym zarażasz. Wydawać by się mogło, że to dwa odległe światy. Jakie są punkty styczne pomiędzy pisaniem, które wymaga bezruchu i sportem, który nie pozwala usiedzieć w miejscu? Czy da się to połączyć i jak, mając raptem dwudziestoczterogodzinną dobę?
Michał Filipiak: Kilka lat temu codzienna aktywność fizyczna została włączona (i to jako podstawa) do słynnej piramidy żywieniowej rekomendowanej przez Światową Organizację Zdrowia. W klubach fitness, w parkach, czy na kortach tenisowych spotykamy studentów, pracowników biurowych, menedżerów i prezesów korporacji, a także dzielne fit-mamy wychowujące małe dzieci. Introwertyków i ekstrawertyków. Młodych i seniorów. Świadomość korzyści płynących z codziennej aktywności fizycznej rośnie, ale wciąż jest jeszcze sporo do zrobienia.
Postanowiłem podjąć się misji zarażania dzieci sportem. Lubię robić oryginalne rzeczy, dlatego jako podstawową formę przyjąłem literaturę. W swoich książkach staram się prezentować aktywność fizyczną jako dobrą zabawę, rozwój pewnych kompetencji, a także wspaniałą szkołę wartości takich jak pracowitość, uczciwość, czy odpowiedzialność. W ten sposób powstał Magiczny Świat Sportu. Ostatnio żyję w nim prawie przez całą dobę :)
Barbra Sęk: Czy uważasz, że pisanie dla dzieci ma jeszcze sens w dobie kultury obrazkowej, komputerów i smartfonów? Czy sądzisz, że dzieci uprawiające sporty są w stanie się zatrzymać i nie tylko pograć w tenisa, ale także o tej grze poczytać?
Michał Filipiak: Ciekawość kilkulatka związana jest ze wszystkim aspektami życia. Dzieci uwielbiają podejmować się zarówno nowych zadań ruchowych, jak i słuchać opowieści. W tenisie we współczesnym procesie treningowym dla najmłodszych występują kolorowe przyrządy, miękkie piłki, niskie siatki i dopasowane do wzrostu rakiety. Coraz częściej stosuje się fabularyzację, czyli tworzenie historii mających uatrakcyjnić proces nauczania. Dzieci lubią to środowisko i chętnie o nim czytają, szczególnie gdy bohaterami są dobrze im znane… piłki tenisowe. Kilka dni temu przeglądałem wyniki badań Amerykańskiej Federacji Tenisowej, z których wynika, że dzieci uprawiające sport są lepiej zorganizowane i regularnie dostają lepsze stopnie od tych prowadzących mniej aktywny tryb życia.
To prawda, że obecnie książki toczą swojego rodzaju nierówną bitwę ze smartfonami. Cieszy mnie jednak postawa wielu rodziców, którzy są w stanie pokazać dzieciom wspaniały świat, jaki można samemu wykreować we własnej głowie, czytając. Obawiałem się pierwszych spotkań autorskich wiedząc, że statystyczny Polak czyta tak niewiele książek. Grupa 5-10 latków bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Okazuje się, że dzieci znają bardzo wiele tytułów i są otwarte na kolejne.
Kultura obrazkowa na taką skalę jest nowym zjawiskiem. Wierzę, że z czasem uda się ją oswoić. W swoich historiach nie uciekam od obecnych realiów związanych z popularnością kultury elektronicznej. Smartfony zostały nawet drugoplanowym bohaterem mojej kolejnej książki.
Barbara Sęk: Pisarz musi znać swoją grupę docelową. Gdy odbiorcą jego literatury jest reprezentant tej samej grupy wiekowej co on, sprawa jest prosta. Gorzej, gdy dorosły pisze dla dzieci. Jaka jest specyfika pracy nad książką przeznaczoną dla najmłodszych? Co robisz, aby rozpoznać potrzeby swoich odbiorców i zaspokoić ich oczekiwania?
Michał Filipiak: Kopalnią wiedzy na temat dziecięcych potrzeb są spotkania autorskie. Odbyłem ich już blisko 200, docierając niemal do 10 tysięcy dzieci. Na początku dość sztywno trzymałem się przygotowanego wcześniej planu. Obecnie, mając już trochę doświadczenia, pozwalam dzieciom kierować tokiem spotkania. Dzieją się wówczas niesamowite rzeczy. Często powstają pomysły na kolejne historie. Mam przy sobie notatnik – zapisuje w nim fantastyczne sugestie dzieciaków. Wymyślanie ich samemu zajęłoby mi o wiele więcej czasu :)
Proces pisania dla dzieci ze względu na objętość jest na pewno o wiele krótszy od tworzenia powieści dla dorosłych. Najważniejszy jest pomysł na fabułę i odpowiednie wykreowanie postaci. Wciąż jestem jeszcze na początku drogi, więc nie chciałbym za bardzo wypowiadać się w tej kwestii w roli eksperta.
Barbara Sęk: Dlaczego wybrałeś taką grupę docelową? Co sprawia, że Twoja proza jest atrakcyjna dla młodego czytelnika?
Wybór grupy docelowej był dla mnie oczywisty. Od wielu lat pracuję z dziećmi jako trener tenisa. Organizuję imprezy sportowe, wcześniej prowadziłem obozy i półkolonie. Dzięki kilkunastoletniemu doświadczeniu dobrze dogaduję się z dziećmi.
Próbuję pisać o ważnych i często poważnych sprawach (jak na przykład zbiórka pieniędzy na operację ciężko chorego zawodnika). Jednak wszystkie historie pełne są humoru. W Magicznym Świecie Sportu obok ludzi bohaterami są piłki tenisowe, które posiadają zarówno magiczne moce, jak i ludzkie słabości. Przy takiej mieszance łatwo o uwielbiane przez dzieci zabawne sytuacje. Moimi idolami i absolutnymi mistrzami w łączeniu humoru z poważnymi zagadnieniami są Roald Dahl i David Walliams.
Barbra Sęk: Pisarz literatury dziecięcej ma podwójnie trudne zadanie. Bardzo często musi zadowolić nie tylko młodego odbiorcę, lecz także opiekuna, który służy za lektora. Czy Twoje dzieła będą w stanie zadowolić także starszych czytelników? Czym jesteś w stanie sobie ich zaskarbić? Dlaczego powinni przeczytać wraz z latoroślami Twoją najnowszą pozycję. Co sprawi, że uznają Twoją prozę za wartościową dla nich samych i ich dzieci?
Michał Filipiak: Otrzymuję sygnały, iż najnowsza książka („Fredzio Jakotaki i świat tenisowych wartości Mariusza Fyrstenberga”) cieszy się popularnością zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych. Dzieci odczytują ją jako historię swojego rówieśnika, który rozpoczyna przygodę z tenisem. Dorośli zwracają uwagę na wartości towarzyszące uprawianiu sportu. Cieszę się, gdy dochodzi do rozmowy rodziców z dziećmi – to doskonała okazja do dzielenia się spostrzeżeniami.
Pasja Pisania: Co było dla Pana najtrudniejsze w procesie pisania książki?
Michał Filipiak: Zdecydowanie najtrudniejszym okazało się wymyślenie samej konwencji książki. Przygotowując się do rozpoczęcia pisania przeanalizowałem wiele sportowych biografii dedykowanych dzieciom. Znalazłem w nich daty urodzenia, sylwetki trenerów, wyniki i nazwiska pokonanych przeciwników. Bardzo chciałem żeby książka o Mariuszu Fyrstenbergu była inna. Nie miałem przekonania, czy opisy poszczególnych sezonów i meczów okażą się wystarczająco interesujące, aby przykuć uwagę dziecka.
W trakcie spotkań z rodziną Mariusza, trenerami i przyjaciółmi z kortów dotarło do mnie, że nie powinienem zajmować się katalogowaniem zwycięstw i trofeów, a skupić na cechach charakteru, które zaprowadziły Mariusza na szóste miejsce na światowych listach. Chwilę później pojawił się pomysł wykreowania Fredzia Jakotakiego, rówieśnika czytelników, błądzącego po omacku w świecie wartości. Mariuszowi przypadła ostatecznie rola przewodnika.
Pasja Pisania: Jaki miał Pan sposób na motywowanie się do pisania?
Michał Filipiak: Motywatorem był szybko upływający czas. Książka miała trafić do druku na dwa tygodnie przed międzynarodowym turniejem Sopot Open, którego dyrektorem był Mariusz Fyrstenberg. Na szczęście zdążyliśmy. Zgodnie z planem, w trakcie turnieju odbyła się oficjalna premiera.
Pasja Pisania: Co Panu sprawia przyjemność w pisaniu?
W swoich książkach mówię o sporcie oraz o uniwersalnych wartościach i postawach, takich jak odpowiedzialność, uczciwość, pracowitość. Zdecydowanie największą przyjemność sprawia mi rozmowa z czytelnikami, już po wydaniu książki. Twórcze dyskusje z sześcio- i dziesięciolatkami, uczestniczenie w ich odkryciach i mierzenie się z najszczerszą dziecięcą krytyką.
Sam proces pisania to praca nad sobą. Szkoła systematyczności i wytrwałości. Niekiedy męcząca, podobnie jak zawodowe uprawianie sportu. Warto jednak podjąć się wysiłku dla ostatecznej nagrody. Zaakceptowanie ostatnich korekt przypomina radość po wygraniu piłki meczowej.
Pasja Pisania: Uczestniczył Pan w kursach kreatywnego pisania- jak ocenia Pan udział w takich warsztatach, czego można się nauczyć, co dają w praktyce?
Michał Filipiak: Kurs dodał mi przede wszystkim pewności siebie. Rozpoczynając przygodę z pisaniem zwykle lądujemy na „bezludnej wyspie”. Najbliżsi, choć bardzo się starają, nie zawsze potrafią zrozumieć naszą potrzebę wyrażenia siebie. Znajomi nie chcąc nas ranić, chwalą nawet nasze najgorsze teksty. Brakuje nam kompetentnych krytyków i konstruktywnego wsparcia. Podczas kursów pisania spotykamy ludzi, którzy są w podobnym położeniu, co my. Tworzą. Piszą kilka zdań, a później je wymazują.
Dużą wartość ma przebywanie w społeczności osób (nawet jeśli jest to społeczność wirtualna) posiadających tożsame z nami cele i borykających się z tymi samymi problemami.
Pasja Pisania: Czy pamięta Pan jakieś wskazówki nauczyciela, grupy, które pomagają w pisaniu, przypominają się Pan podczas pracy nad książką?
Michał Filipiak: Miałem niezwykłe szczęście, że podczas kursu trafiłem na Basię Sęk. Bardzo miło wspominam pracę nad kolejnymi zadaniami. Najcenniejsza uwaga? Używanie jedynie istotnych słów. Od pewnego czasu czerpię radość ze skracaniu zdań:)
Pasja Pisania: Czy ma Pan dalsze plany pisarskie?
Michał Filipiak: Zamierzam oczywiście dalej pisać dla dzieci. Zachęcać je do uprawiania sportu i zdrowego trybu życia. Na twardym dysku czeka już kolejna gotowa sportowa historia. Do tej pory pisałem wyłącznie o tenisie. Tym razem prezentuję kilka dyscyplin, między innymi piłkę nożną, pływanie, czy lekką atletykę. Pracowałem nad tą historią przez kilkanaście miesięcy. Są już nawet już gotowe ilustracje autorstwa Kuby Maślanki. Trwają poszukiwania wydawcy. Mam też pomysł na kolejną historię, ale na razie… POMIDOR!:)
Bardzo dziękujemy za rozmowę :)